Atrakcja: Gap of Dunloe
Najprościej mówiąc Gap of Dunloe to dolina w irlandzkim hrabstwie Kerry, biegnąca z północy na południe pomiędzy Dymarkami MacGillyCuddiego na zachodzie a Purpurową Górą * na wschodzie.
Dolina ta będąca jednocześnie Parkiem Narodowym Killarney stanowi sporą atrakcję turystyczną i popularne miejsce weekendowych spacerów i przejażdżek konnych.
Znana jest ze swojego niezwykłego uroku ale również jako plan filmowy kilkunastu wielkich produkcji kinowych.
Trasa ma długość około 11 km (6.8 mil). Wiedzie wzdłuż biegu górskiej rzeki Loe pomiędzy kilkoma mniejszymi i większymi jeziorami. Przewodniki określają czas przejścia na około 2.5 godziny. Jednak jeśli chcemy chłonąć atmosferę tego miejsca, porobić parę zdjęć czy wreszcie pokręcić jakieś filmiki, zarezerwujemy sobie takie dobre 3 lub nawet 4 godzinki.
*( Prawda że fajnie brzmią te nazwy? Po angielsku: MacGillycuddy’s Reeks i Purple Mountain
…
Początek trasy – Kate Kearneys Cottage
Szlak rozpoczyna się na parkingu przed Kate Kearneys Cottage . Tutaj możemy zostawić nasze auto z wypożyczalni i wynająć bryczkę na szybki rajd po Dunloe. Lub, co będzie lepszą opcją, po prostu założyć na nogi nasze zniszczone glany i rozpocząć marsz. (Zaciskając ewentualnie łapki na jakichś kijkach.)

Kate Kearneys Cottage
Przejście
Wiodąca przez Gap of Dunloe droga prowadzi między malowniczymi wzgórzami. Raz wznosi się potem znów opada. Meandruje między górskimi jeziorkami i strumieniami poprzecinanymi kamiennymi mostkami. Jeden z mostków nosi nazwę „Mostu Życzeń”.
Widoki są naprawdę ekstra. A samo przejście przez dolinę jest bardzo miłym doświadczeniem. Po drodze spotkamy innych piechurów i jeźdźców na wielkich irlandzkich koniach. Prawie na pewno wyprzedzą nas jakieś rozrylotane bryczki oraz paru spoconych rowerzystów.
Na końcu trasy przechodzimy jeszcze przez ostatni kamienny most stylizowany na średniowieczne zamkowe wrota. Tuż obok mamy ostatnią chyba atrakcję: Wielkie stare drzewo którego konary (korzenie?) wyglądają jak ramiona gigantycznej ośmiornicy. Albo jakiegoś innego przerażającego stwora.
Punkt docelowy – Lord Brandon’s Cottage
Właśnie dotarliśmy do Pubu w Lord Brandon’s Cottage nad Jeziorem Górnym (Upper Lake). Pub ten stanowi końcowy przystanek naszego szlaku. Można to coś smacznie zjeść lub napić się czegoś. (Nie podają alkoholu, nawet piwa – to jest Irlandia – to taka informacja dla miłośników złocistego trunku).
Do godziny około 15-tej stacjonuje tu batalia łodzi (kiedyś) rybackich oferująca przeprawę powrotną. Przepłynięcie przez 3 największe jeziora Parku Narodowego Killarney – Upper Lake, Muckross Lake i Lough Leane do zamku Ross Castle .
Jeśli jednak dotrzecie tutaj ciut później, – co przydarzyło się nam, Guzdrałom – no problem, ktoś z obsługi pubu za free telefonicznie zamówi Wam wodną taksówkę. A ta, przepłynąwszy jeziora dostarczy Was w pomocne ręce następnego gościa. Ten, już samochodem, podrzuci Was na parking przed Kate Kearneys Cottage , czyli do punktu startowego całego spaceru. I wszystko to za całkiem niewielkie pieniądze.
Prawdziwie Irlandzki akcent
Na końcu tylko dodamy że właścicielem błękitnej łódki, czyli taksówki wodnej okazał się jeden Pan Starszy, taki PRAWDZIWY Irlandczyk. Prawdziwy z wyglądu, ubioru i mentalności. Taki trochę niedzisiejszy więc lekko szokujący. Nieco skrajny w poglądach. Ale strasznie przyjazny. Bardzo się ucieszył gdy usłyszał że nie jesteśmy Brytyjczykami, tylko „My z Polski”. Od razu zrobił się bardzo kontaktowy. Już po chwili odwaliliśmy sobie parę wspólnych fotek. Przegadaliśmy z nim całą drogę na łodzi i jeszcze trochę potem. Porozmawialiśmy sobie o podobnej historii naszych dwóch nacji. O Unii Europejskiej, polityce i gospodarce. O gotowaniu i dobrym jedzeniu. No i o… piciu. I nie było tu mowy o mleku oczywiście…
Więcej fotek z wędrówki po Gap of Dunloe możecie zobaczyć TUTAJ